wydanie specjalne

Gotowa? Wchodzimy na antenę za 3...2...1.... Teraz!


Dzień dobry, witam państwa serdecznie w specjalnym wydaniu naszego programu. Nadajemy dla państwa prosto z kliniki HumanBrain w Iksigrek, gdzie gościmy w gabinecie doktora Alfy Omega. Dzień dobry panu.

Dzień dobry, witam panią, witam państwa.

Proszę państwa, doktor Omega jest pierwszym na świecie neurochirurgiem, który dokonał rewolucyjnej operacji na mózgu człowieka. Czy mógłby pan przybliżyć naszym widzom, na czym polegała ta operacja?

Oczywiście. Otóż po pięciu latach przygotować, badań i obserwacji udało się mi i mojemu zespołowi wykonać pierwszą na świecie operację rodzicielską na mózgu kobiety i mężczyzny. Operacja ta - mówiąc w skrócie - polegała na zamianie lub usunięciu z mózgów ochotników tych obszarów i schematów, które odpowiadały za nieprawidłowe relacje kobiety i mężczyzny z ich dziećmi.

Zanim poproszę pana o szczegółowe opisanie nam konkretnych działań na mózgu człowieka, chciałabym, żeby wyjaśnił pan naszym widzom, skąd w ogóle pomysł na zabieg rodzicielski? Czy naprawdę trzeba było posunąć się do ingerencji w mózgu człowieka, żeby poprawić relację rodziców z ich własnymi dziećmi?

Pani redaktor, jak już wcześniej wspomniałem, decyzja o próbie zaplanowania takiej ingerencji poprzedzona była latami obserwacji i badań. Mój zespół przyglądał się relacjom dorosły - dziecko na różnych poziomach i w różnych środowiskach. Badaliśmy, skąd biorą się problemy na linii dziecko - rodzic, dlaczego tak wiele dzieci popada w różnego rodzaju nerwice, dlaczego zwiększa się liczba prób samobójczych wśród nastolatków. Przyglądaliśmy się pracy nauczycieli, psychologów i psychiatrów dziecięcych, przeprowadziliśmy tysiące rozmów zarówno z dziećmi, młodzieżą, jak i ich opiekunami, wychowawcami, lekarzami. Z rozmów tych coraz wyraźniej wybijał się problem dotyczący relacji młodych ludzi z ich opiekunami. Dorośli - mimo terapii, rozmów z nauczycielami i mediacji - nie potrafili, a właściwie nie chcieli zmienić swoich nastawień i oczekiwań wobec swoich wychowanków. To właśnie te stałe, konsekwentne i nie podlegające negocjacji dążenie do tego, by mieć we wszystkim rację powodowało pogłębiający się brak porozumienia między dorosłymi a młodymi ludźmi. A stąd już tylko krok od tych wszystkich niepokojących zjawisk, o których mówiłem wcześniej.

I dlatego postanowił pan zmienić coś bezpośrednio w mózgach rodziców?

Och, oczywiście nie tak prędko i nie z taką pewnością siebie. Jestem neurochirurgiem od 20 lat i wiem, jak wciąż nierozpoznanym organem jest nasz mózg. Kiedy tylko pojawił się taki pomysł w mojej głowie wiedziałem, że zanim cokolwiek komukolwiek o nim powiem, to muszę mieć solidne podstawy naukowe i pewność popartą badaniami. Nie dawała mi spokoju myśl, że skoro dorosłym tak trudno jest zrezygnować z zachowań, które ewidentnie zaburzają ich relacje z własnymi dziećmi, to w ich mózgach musiały powstać i utrwalić się bardzo silne wadliwe schematy rodzicielskie. Wraz z moim zespołem zaczęliśmy przeprowadziliśmy szereg badań na mózgach osób dorosłych, które skarżyły się na swoje dzieci i które nie chciały dokonać zmian w relacji z nimi. Dzięki temu udało nam się odkryć w mózgu rodzica miejsca, gdzie znajdują się schematy i połączenia odpowiedzialne za uparte, bezrefleksyjne trzymanie się pewnych zachowań, opinii i przekonań.

Czy wszystkie badane osoby miały te schematy dokładnie w tych samych miejscach w korze mózgowej?

Tak, co bardzo nas zdumiało. Okazało się bowiem, że jeśli dorośli nie byliby tak bardzo przekonani o swojej nieomylności w sposobie wychowywania dzieci, te schematy nie powstałyby i relacja z własnymi dziećmi byłaby dużo lepsza.

I stąd już prosta droga do wniosku...

I stąd już prosta droga do wniosku, że usunięcie tych schematów czy zastąpienie ich innymi mogłoby pomóc w budowaniu od nowa relacji z własnymi dziećmi. Udało nam się znaleźć ochotników, którzy byli gotowi poddać się takiej operacji. Wszyscy zostali przebadani i wybraliśmy dwóch kandydatów - kobietę i mężczyznę - którzy teraz odpoczywają już po zabiegu.

Kiedy będzie można zobaczyć pierwsze efekty w ich sytuacji rodzinnej?

Teraz trudno mi to szacować - to pierwszy taki zabieg w historii medycyny. Operacje przebiegły zgodnie z planem, nie było żadnych komplikacji. Uważam, że bez obciążających schematów i przekonań dotyczących własnych dzieci pacjenci dość szybko będą mogli zmieniać swoje z nimi relacje.

Dobrze. Teraz chciałabym pana prosić o kilka słów wyjaśnienia dotyczących samej operacji. Jakie schematy udało się państwu usunąć lub poprawić i jaki może mieć to wpływ na relacje rodzica z dzieckiem?

Jednym z bardzo utrudniających porozumienie się z własnym dzieckiem jest schemat obraz dziecka idealnego. W mózgach badanych osób udało nam się odkryć, że 95% z nich wyobrażało sobie swoje idealne dziecko. Różne to były obrazy. Niektóre dotyczyły wyglądu zewnętrznego - rodzice marzyli o tym, żeby ich córka była ładna, miała proporcjonalnie zbudowane ciało, by była szczupła, wysoka. Obraz ten umacniany był przekonaniem, że ładnej dziewczynie jest w życiu łatwiej. Inne obrazy dotyczyły sukcesu, radzenia sobie w życiu. Tacy rodzice bardzo chcieli, żeby ich dziecko było najlepsze w klasie szkolnej, najlepsze na kółku zainteresowań, później najlepsze na studiach i najlepsze w pracy. W jednych obrazach dzieci miały być dzielne, nie mazać się, nie prosić o pomoc, w innych miały cały czas się doskonalić, robić coś "pożytecznego". Zdziwiłaby się pani, ile różnych obrazów idealnych dzieci rodzice mają w swoich mózgach.

Usunął pan ten obraz z mózgów swoich pacjentów?

Tak. W miejsce tego schematu umieściliśmy zwykłą ciekawość drugiej osoby, chęć poznania, jaka jest, co lubi, co sprawia jej przyjemność. Usunięcie oczekiwań, że dziecko musi być takie, jak sobie rodzic wyobrazi oraz rozczarowań związanych z brakiem zgodności ideału z prawdziwym dzieckiem, uwolni dziecko od poczucia winy, że nie jest takie, jakie "powinno" być. Rodzic będzie mógł naprawdę poznać swoje dziecko, a to ułatwi mu akceptację dziecka takim, jakie jest.

To ciekawe. Jakie jeszcze schematy udało się panu znaleźć w mózgu rodzica?

W mózgu osoby będącej rodzicem znaleźliśmy wyjątkowo dużo połączeń utrwalonych ciągłym poprawianiem dziecka. Częste mówienie dziecku: tego masz za dużo, tego masz za mało, powinieneś zrobić to inaczej, popraw, zmaż i zrób jeszcze raz, to jest krzywo, źle, dlaczego tak niska ocena? i tak dalej powodowało powstanie i bardzo silne utrwalenie się potrzeby ciągłego poprawiania dziecka. To z kolei prowadziło do tego, że mózg rodzica już nie widział tego, co dziecko zrobiło dobrze. Tak ukształtowany mózg nieustannie wysyłał informacje o tym, co dziecko zrobiło nie tak.
Na szczęście udało nam się precyzyjnie zlokalizować tę część w korze mózgowej. W wyniku dość prostego cięcia i zmiany połączeń zamieniliśmy schemat poprawiania na schemat odkrywania. Dzięki temu rodzicowi łatwiej będzie razem z dzieckiem eksplorować świat na różne sposoby, niekoniecznie te utarte i od lat wpajane ludziom w szkołach. Dziecko przy takim rodzicu nie będzie bało się zrobić czegoś inaczej, na swój sposób, nie będzie bało się uczyć na błędach, bo rodzic nie będzie go poprawiał, za to będzie wspierał w próbach odkrycia czegoś nowego, próbach rozwiązywania problemów na inny, nowy sposób.

Chciałbym, jeśli można, opowiedzieć jeszcze o dwóch, dość istotnych zmianach, jakie wprowadziliśmy w mózgach naszych ochotników.

Bardzo proszę.

Całkowicie wycięliśmy dość mocno wrośnięty obraz matki z mózgu kobiety i obraz ojca z mózgu mężczyzny. Były to bardzo skomplikowane i dość ryzykowne cięcia, jednak bardzo istotne. Obrazy tych dwóch ról były dość podobne u wszystkich badanych osób. Zarówno matka, jak i ojciec powinni - zgodnie z tym obrazem - wywiązywać się z pewnych z góry narzuconych obowiązków. To poczucie powinności powodowało, że jakiekolwiek odstępstwo od wyrytego w głowie obrazu rodzica budziło w badanych osobach różne wprawdzie, ale zawsze bardzo intensywne reakcje. Przeświadczenie, że nie jest się dobrym ojcem czy matką u jednych powodowało ogromne poczucie winy i obciążanie nią dziecka, u innych napędzało agresję w stosunku do dziecka, wymuszanie oczekiwanych zachowań. W mózgowym obrazie rodzica bardzo wyraźnie rysowały się poczucie bycia nieomylnym, prawo do wydawania poleceń i rozkazów, prawo do wymierzania kar swoich dzieciom. Taki "mózgowy rodzic" uważał, że ma prawo oczekiwać posłuszeństwa, porządku, pilności i uległości od swoich dzieci. Osoba z silnie wyrytym obrazem ojca czy matki w mózgu nie brała pod uwagę uczuć czy potrzeb dziecka, bo w obrazie rodzica dziecko jest jego własnością i jako taka ma po prostu robić to, co do niej według rodzica należy.
Ten schemat sieje spustoszenie w relacjach dziecko - rodzic. Jak dziecko miało dojść do porozumienia z  rodzicem, jeśli ten był przekonany, że dziecko nie ma nic do powiedzenia, że ze względu na swój wiek i brak doświadczenia ma we wszystkim słuchać swoich mądrych, doświadczonych rodziców? Usunęliśmy te połączenia i upewniliśmy się, że nie został tam ani jeden element. To pozwoli rodzicom spojrzeć na własne dzieci jak na osoby, którym - podobnie jak każdemu człowiekowi - należy się szacunek. Dzięki uwolnieniu od tego schematu rodzic zacznie rozmawiać z dzieckiem, dzięki czemu dziecko odkryje w rodzicu osobę, której może zaufać.

A ostatni element, o którym chciał pan powiedzieć?

Tutaj pobawiliśmy się nieco w kalambury, zmieniając jeden wyraz wyryty w mózgu rodzica na inny, poprzez dodanie do niego dwóch liter.

O, to bardzo ciekawe. Naprawdę można w mózgu człowieka robić takie rzeczy?

Tak naprawdę to nie 😉. Otóż znaleźliśmy w korze mózgu rodziców wypisany wyraźnymi literami wyraz RACJA. Powodował on, że rodzic dążył w swoich kontaktach z dzieckiem do tego, by zawsze wychodziło, że to on ma we wszystkim rację. My dołożyliśmy do tego słowa litery EL, tworząc wyraz R(EL)ACJA. Ten prosty w sumie zabieg spowoduje, że dla rodzica najważniejsze nie będzie to, czy ma rację czy nie w danej sytuacji z dzieckiem, ale to, jakiej jakości relację buduje ze swoim synem czy córką, podejmując takie czy inne decyzje. Dzięki temu dziecko będzie mogło czuć się bezpiecznie w kontaktach ze swoim rodzicem.

Dziękuję panu za rozmowę.
Proszę państwa, być może jesteśmy świadkami prawdziwej rewolucji w kształtowaniu międzypokoleniowych relacji. Pewnie za kilka miesięcy będziemy mogli sprawdzić, czy oczekiwania pana doktora Alfy Omegi i jego zespołu z kliniki HumanBrain będą miały swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Tymczasem może warto zadać sobie pytanie, czy naprawdę potrzebujemy operacji mózgu, żeby poprawić relacje z własnymi dziećmi?

Jeszcze raz dziękuję panu doktorowi za rozmowę, państwu dziękuję za uwagę i do zobaczenia w następnym wydaniu naszego programu.




REKLAMA!