Poznań, 8 lipca 2019 roku

Cześć,

istnieje szansa, że mnie jeszcze pamiętasz, bo kiedyś tam w przeszłości spotkaliśmy się w przedszkolu albo w szkole - mi przyszło być Twoją wychowawczynią, a Tobie moim wychowankiem (brrr, nie lubię takich słów, używam ich z braku koncepcji na inne niestety). No cóż, liczę się też z taką możliwością, że w ogóle mnie nie pamiętasz i nie masz pojęcia, z jakiej to racji piszę do Ciebie - Twojej decyzji zostawiam to, czy mimo wszystko przeczytasz ten list czy nie. Jest też taka opcja, że jeszcze się nie spotkaliśmy - może zbliżasz się do tak zwanego wieku szkolnego i może przyjdzie nam się spotkać w szkole w Twojej i mojej przyszłości - do Ciebie też kieruję ten list. I do Ciebie Junior - tak przy okazji ;).
Mam ogromną nadzieję, że ten list straci kiedyś na aktualności, wrócę tutaj wtedy i napiszę do Ciebie nowy list, a ten z przyjemnością spalę w wirtualnym ogniu shift delete. 

Przypuszczam, że będąc dzieckiem nie raz poczułeś/poczułaś na swojej skórze, że światem rządzą dorośli. Nie dają o sobie zapomnieć, prawda? Na przykład ci dorośli, którzy rządzą wszystkimi szkołami publicznymi (z dużym prawdopodobieństwem również tą szkołą, do której chodzisz albo chodzić będziesz) - bardzo dużo rozmawiają o Tobie. Tak, tak - nawet teraz, w wakacje. Planują, co i jak zrobić, żeby w szkole było tak, jak oni chcą. Trochę się przy tym kłócą - nie we wszystkim się zgadzają, a żadna strona nie chce ustąpić, bo każda z nich jest przekonana, że wie najlepiej, czego potrzebujesz. To jest tak: Ty masz teraz wakacje, a dorośli ustalają, o czym nauczyciele będą Ci od września mówić, a o czym Ci nie powiedzą. Ustalają, co będzie Ci wolno, a na co Ci nie pozwolą. Wiesz, oni sobie wyobrażają Ciebie jako dorosłego człowieka, a każdy z nich chciałby, żebyś był taki, jak oni.
Dam Ci kilka przykładów. Jeden pan, który chodzi do kościoła katolickiego uważa, że ten kościół jest najważniejszy i jedynie słuszny, dlatego chce, żebyś Ty też chodził/chodziła do tego kościoła. I uważa, że w szkole musisz chodzić na religię, żebyś w przyszłości był taki, jak on. Albo pewna pani - ta, co ma męża i dzieci - uważa, że tak właśnie powinna wyglądać każda rodzina. I ta pani chce, żebyś w przyszłości - będąc kobietą - wyszła za mąż i miała dzieci, bo według niej tak powinna wyglądać rodzina, którą musisz założyć. Ta pani chce, żebyś była taka, jak ona. Po drugiej stronie z kolei stoi mężczyzna, który się z nią nie zgadza. Ten pan ma partnera - drugiego mężczyznę - i uważa, że można założyć rodzinę z osobą tej samej płci. I ten pan chce Ci powiedzieć, że możesz być taki, jak on, jeśli pokochasz kogoś tej samej płci, co Twoja. Jest też taka grupa dorosłych, którzy uważają, że mówienie o tym, że masz ciało i że istnieje coś takiego, jak seks, jest złe. Oni nie chcą, żebyś słuchał/słuchała o tym, jak Twoje ciało się rozwija, co się z nim dzieje, kiedy dorastasz, dlaczego masz ochotę dotykać swoje miejsca intymne i tak dalej. Uważają, że o tym powinni mówić Ci rodzice, a w szkole masz chyba udawać, że ciała po prostu nie masz. I ani słowa!

Rozumiesz teraz? Dorośli kłócą się o to, jaki/jaka masz być i...... no właśnie - nie pytają Ciebie o zdanie. To chyba nie jest śmieszne, co? Powiedz mi, jakie to uczucie, kiedy dowiadujesz się, że coś Ci wolno, a czegoś nie wolno, bo tak każą dorośli? Jak to jest przychodzić do szkoły i robić to, co każą inni, nie mając na to żadnego wpływu? Jak to jest, że dorosły mówi Ci, że coś jest dobre, a coś złe? Jak się czujesz z tym, że dzieje się w Twoim ciele coś, o czym nie wolno Ci mówić? Wiesz, ja sobie nie wyobrażam żyć w ten sposób. No, ale ja jestem dorosła, a dorosłym wolno robić, mówić i myśleć to, co chcą...

No dobra, nie piszę tego listu po to, żeby gnębić Ciebie informacją, jak to ciężko jest być dzieckiem. Wręcz przeciwnie. Chciałabym Cię zachęcić, żebyś czerpał/czerpała z tego dzieciństwa tyle dobrego, ile się da i żebyś wykorzystywał/wykorzystywała ten czas na to, żeby jak najwięcej nauczyć się o sobie i o świecie. Chciałabym Cię zachęcić do tego, żebyś nie ustawał/ustawała w zadawaniu pytań wszędzie tam, gdzie czujesz taka potrzebę, kiedy coś Ci się nie zgadza, kiedy czegoś nie pojmujesz. Masz pełne prawo do tego, żeby rozumieć to, do czego chcą Cię zmusić dorośli. Masz pełne prawo do tego, żeby nie zgodzić się na to, co sprawia, że czujesz się źle ze sobą, z tym, co myślisz, co czujesz i jak układasz swoje relacje z innymi. Pytaj. Poddawaj w wątpliwość. Sprawdzaj. I nie - nie zgadzaj się na odpowiedzi typu "bo ja ci tak mówię", "bo zawsze tak było", "bo taka jest prawda"! Jeśli tak odpowiadają Ci dorośli, to tak naprawdę nie chcą Ci odpowiedzieć, nie chcą, żebyś rozumiał/rozumiała i miał/miała możliwość podjęcia własnej decyzji. Jeśli tak Ci odpowiadają, to znaczy, że oczekują, że bez mrugnięcia okiem staniesz się takim, jak oni.
Pytaj tak długo, aż otrzymasz odpowiedź, na jaką zasługuje każdy człowiek. Nie bój się pytać, masz do tego pełne prawo i nikt nie może Ci go odebrać.

Możesz na przykład zapytać tego pana, dlaczego kościół katolicki jest tym, do którego powinieneś uczęszczać. Spytaj, dlaczego masz chodzić na religię. Spytaj tę panią, dlaczego jako dorosła kobieta masz wychodzić za mąż? Dlaczego musisz mieć dzieci? Nie bój się zapytać owego pana, jak to możliwe, że kocha innego mężczyznę? Czy tak można? Jak się z tym czuje? Nie bój się zapytać, czy to normalne, że czujesz podniecenie myśląc o pewnych rzeczach. Spytaj, co masz zrobić, kiedy kolega/koleżanka woła za Tobą zawstydzające Cię słowa. Czy wolno mu/jej tak robić? Spytaj, dlaczego ktoś Ci mówi, że to złe, że zakochałaś się w koleżance.

Nie bój się pytać. Pytając pokażesz dorosłym, że nie godzisz się na to, żeby oni planowali Ci życie i lepili Ciebie według własnych wartości. Że nie godzisz się na to, by to oni decydowali, co wolno Ci wiedzieć, a czego nie. Że chcesz mieć wybór. Jeśli będziesz ich bezustannie pytał/pytała, to pokażesz im, że jesteś istotą myślącą, rozwijającą się, uczącą się i że nie można Tobą manipulować w dowolny sposób. Nie pozwól, żeby dorośli kształtowali Ciebie tak, jak sami sobie wymyślili - zadawaj pytania! A jak już otrzymasz odpowiedź to zdecyduj, co chcesz z nią dalej zrobić. Możesz się z daną opinią zgodzić, możesz ja podważać, możesz ją odrzucić. Ty decydujesz. Podejmując świadome decyzje nie pozwalasz dorosłym na dowolne kierowanie Tobą, decydując sam kształtujesz swoje życie i stajesz się człowiekiem takim, jakim sam/sama chcesz być i jakim czujesz, że jesteś.
I tego Ci życzę :)



Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam za Ciebie kciuki. Mocno.
RR



P.S. Jeśli spotkamy się kiedyś i będę mówiła bądź robiła coś, czego nie rozumiesz albo z czym się nie zgadzasz, to zapraszam - zapytaj mnie o to.