mój kij w pewne mrowisko

Gdyby ktoś mnie przypadkiem zapytał, czy dołączyłabym do strajku nauczycieli, gdybym miała taką możliwość, to bez zastanowienia odpowiedziałabym "nie". Dlaczego? Odpowiadając zwięźle: bo nie czuję, że jest to mój strajk. Tak, jestem nauczycielką, tak - moja pensja zawsze była i jest nie tylko dużo niższa od pensji mojego męża, ale też pozbawiona podobnej możliwości podwyżki i premii. Tak - godziny spędzone w szkole razem z dziećmi nie są jedynymi godzinami, które spędzam na pracy. To wszystko się zgadza. Mimo to, kiedy słucham i czytam w mediach wypowiedzi nauczycieli czy związkowców stąd czy stamtąd, to czuję i wiem, że nie stoję tam z nimi i nie myślę tego, co oni.

Pozwólcie, że do wyrażenia swojego zdania posłużę się listem otwartym, jaki 14 grudnia ubiegłego roku napisała poznańska nauczycielka z 25-letnim stażem, wychowawca ponad 10 klas specjalnych, dwukrotnie nagrodzona Nagrodą Prezydenta Miasta Poznania oraz medalem KEN:
"Nadchodzi czas, kiedy wy – rodzice będziecie musieli sami zadbać o wykształcenie swoich dzieci. Jesteście na to gotowi? Czy jesteście gotowi na to, że nas – nauczycieli – zabraknie? Że zabraknie osób, które – nie z łapanki i nie z przypadku, uczą. I na co dzień kształtują wasze dzieci? Nauczyciele, jako grupa pracowników legitymują się wyższym wykształceniem, jeśli chodzi o wysokość zarobków, są na końcu listy. Doświadczeni – coraz częściej rezygnują z pracy, młodzi, absolwenci kierunków nauczycielskich – nie mają nawet możliwości sięgnąć po ten zawód bez wsparcia rodziny. Nauczyciel po studiach przez pierwsze dwa lata zarabia nie więcej niż 1800 złotych. To średnio o 1000 złotych mniej niż jego rówieśnicy zatrudnieni w marketach! Po 30 latach pracy przeciętna pensja to niecałe 2800 złotych, a wypracowana emerytura to emerytura głodowa. Czy sami zgodzilibyście się na takie wynagrodzenie za taką pracę, wiedząc, że mityczne 18 godzinne pensum to kropla w morzu naszej pracy? To tylko czas spędzony z dziećmi w klasie. Pozostałe długie godziny przeznaczone są na przygotowanie obszernej dokumentacji, przygotowanie lekcji, wywiadówki, rady pedagogiczne, liczne szkolenia, kursy, studia podyplomowe etc. Większość nauczycieli oprócz studiów magisterskich posiada ukończone liczne studia podyplomowe i kursy doskonalące, opłacone z własnej kieszeni. Nagminnie wytykane tej grupie zawodowej wakacje to też bardzo często czas przeznaczony na pracę na koloniach i obozach, aby móc cokolwiek odłożyć na „czarną godzinę”! Kogo za naszą pensję stać na luksusowe wczasy? Ale pomimo tego cały czas uczymy, dobrze pracujemy. Badania PISA (program międzynarodowej oceny umiejętności uczniów) wskazują, że polscy uczniowie zajmują 10 miejsce w Unii Europejskiej w rozumowaniu w naukach przyrodniczych. Spośród krajów Unii Europejskiej lepsze wyniki od Polski uzyskało 6 krajów. Wynik polskich uczniów jest zbliżony do wyników piętnastolatków z Irlandii, Belgii, Danii, Portugalii, Norwegii, USA, Austrii i Szwecji. W czytaniu i interpretacji Polska uzyskała 4 wynik. W Unii Europejskiej lepsze wyniki od polskich gimnazjalistów uzyskali tylko uczniowie z Finlandii, Irlandii i Estonii. W matematyce gimnazjaliści uzyskali 6 wynik. Lepsze od Polski wyniki uzyskały: Estonia, Holandia, Dania, Finlandia i Słowenia. Polscy uczniowie osiągnęli wyniki powyżej średniej OECD we wszystkich trzech obszarach objętych badaniem! Polscy nauczyciele w wysokości zarobków zajęli trzecie miejsce! Trzecie od końca! Kto zechce uprawiać tak bardzo niedoceniany zawód? Kto będzie uczył młodych Polaków? Kto razem z wami zadba o ich rozwój, by nie byli po prostu ciemną, łatwo sterowalną masą? Nadszedł czas, aby nauczyciele zawalczyli o swoją godność. Potrzebujemy waszego wsparcia i zrozumienia dla naszego protestu – uczymy przecież wasze dzieci. To jest także w ich i waszym interesie! Jesteśmy waszymi sprzymierzeńcami w kształtowaniu ich osobowości i ich przyszłości! Prosimy o to samo – bądźmy razem!"

źródło: Głos Wielkopolski

Swoją drogą informacja o nagrodach czy stażu nauczycieli ma chyba spowodować, że zobaczymy, jak ważna i mądra jest dana osoba.... No nie lubię takiego wartościowania :(

Co ja na to? Trzymając się ściśle treści powyższego listu:
1. Uważam, że rodzice potrafią doskonale zadbać o rozwój własnych dzieci - brak nauczycieli nie spowoduje katastrofy w postaci ciemnej, łatwo sterowalnej masy (!!!).
2. Nauczyciel kształtuje dzieci jako jedna z osób, które dziecko spotyka na swojej drodze. Nie dlatego, że jest nauczycielem, tylko dlatego, że wywołuje różne doświadczenia w życiu dziecka - na równi z innymi osobami, które dziecko spotyka na swojej drodze (np: rodzicami, rodzeństwem, rówieśnikami....). Na równi.
3. Fakt posiadania wyższego wykształcenie nie daje nikomu prawa do traktowania ludzi pracujących w marketach jako osób "gorszych". To ciągłe porównywanie pensji nauczyciela z pensjami pracowników "Lidla" jest moim zdaniem wstrętne i źle świadczy o nauczycielach. Ilość skończonych studiów, kursów i szkoleń nie świadczy o ważności człowieka i jego wartości.
4. Wysokie noty w badaniu PISA nie są moim zdaniem żadnym powodem do dumy. Skupienie się na dobrym wypełnianiu testów nie ma nic wspólnego z dobrą edukacją. Moim zdaniem jest to chybiony argument, choć i owszem, są tacy, dla których jest to powodem do dumy. 
5. Moim zdaniem godności, szacunku, odpowiedniego miejsca w społeczeństwie nie da się wywalczyć w wojnie o wyższe płace. Mam wrażenie, że środowisko nauczycielskie (uogólniając, co niestety zawsze jest trochę krzywdzące - za co przepraszam...) uważa, że jeśli będą więcej zarabiać, to ludzie będą ich szanować. Że wyższa pensja spowoduje, że nauczyciele poczują się docenieni, frustracja się ulotni, a wszyscy belfrzy będą bardziej lubić swoją pracę.

Czy chciałabym więcej zarabiać? Oczywiście, że tak - przecież uczciwie wykonuję swoją pracę. Nie interesuje mnie jednak przedstawianie siebie jako wykorzystywanej, niedocenianej, wysoko wykształconej, najważniejszej osoby w kształtowaniu młodych pokoleń. Nie uważam się za kogoś takiego, dlatego za ten strajk podziękuję. 

Ja na mój strajk mam inne hasła. Chcę szkoły bez stopni, bez sztucznego podziału świata na przedmioty nauczania, bez dzwonków, bez narzucania dzieciom tego, czego mają się uczyć. Chcę szkoły, w której uczeń jest podmiotem i ramię w ramię z nauczycielem poznaje świat. Żądam szkoły, gdzie uczeń będzie miał czas na realizowania swoich pasji, będzie mógł zadawać pytania i szukać na nie odpowiedzi, gdzie nie będzie z nikim porównywany. Walczę o szkołę, która nie będzie straszyła egzaminami, sprawdzianami, maturami, która będzie fascynowała, a nie stresowała. Chcę szkoły, gdzie każdy będzie szanowany taki, jaki jest - bez względu na wszystko. Żądam szkoły, gdzie nie będzie realizowana żadna polityka żadnego rządu, gdzie będzie można dyskutować na wszystkie tematy, bo nikt nie będzie oczekiwał jednej słusznej odpowiedzi. Żądam spalenia podstaw programowych - zakładających, że każdy człowiek w tym samym wieku będzie się rozwijał według jednego planu, w tym samym tempie i z równie dużym zainteresowaniem. 
Jestem przekonana, że w takiej szkole nauczyciele nie będą musieli walczyć o godność i szacunek.

W takim strajku chętnie stanę ramię w ramię z innymi i będę walczyć do upadłego. Jeśli o takim usłyszycie, dajcie mi znać.