szkolna bajka

Opowiem ci bajkę.

Super! Lubię bajki! A o czym będzie ta bajka?

O szkole...

O nie, czemu akurat o szkole?

Bo o szkole jest ten blog i żeby bajka do niego pasowała, musi być o szkole.

Mhm.... No dobrze, niech będzie o szkole. Obiecaj mi tylko, że nie będzie tam o sprawdzianach, ocenach i innych takich nieprzyjemnych rzeczach.

Dobrze, postaram się. Ne mogę jednak zapewnić, że nie pojawi się tam jakaś straszna postać - wiesz, jak to w bajkach zwykle bywa, pojawiają się czarownice, złe smoki....

Zły smok w bajce o szkole? Fajnie, już mi się podoba! Opowiadaj!

No to zaczynam.
Za kilkoma ulicami, zakrętami i rondami była sobie szkoła. Szkoła ta różniła się od szkół, które stały na innych ulicach.

Wyglądała jak pałac?

Nie, nie wyglądała jakoś szczególnie. Jej inność tkwiła w czymś innym. W szkole tej nauczyciele nie stawiali uczniom ocen, nie zadawali im prac domowych, nie wymagali też, żeby wszyscy uczniowie siedzieli cicho i prosto przy stołach podczas zajęć. W szkole tej wszyscy mówili sobie po imieniu...

Nawet uczniowie do nauczycieli?

Tak, nawet uczniowie do nauczycieli. W szkole tej nie było dzwonków, ale każdy i tak wiedział, kiedy jest czas na przerwę, taka to była magiczna szkoła. Uczniowie nie czuli strachu przed złym stopniem, nie stresowali się, że coś im źle poszło i że wpłynie to na stopień na ich świadectwie. Sami mogli oceniać, czy w dany temat zaangażowali się na tyle, żeby mieć o nim jakieś pojęcie. W tej szkole to od ucznia zależało, ile i czego się nauczy. Nikomu nawet do głowy nie przyszło, żeby się porównywać z innymi - po co, skoro każdy miał z nauki tyle, na ile się w nią zaangażował.

Aż tu nagle, pewnego dnia do wrót szkoły zapukał uśmiechnięty, pięknie pomalowany człowiek.

Czy to był ten ZŁY?

Zaraz sam będziesz mógł ocenić. Otóż ten uśmiechnięty człowiek powiedział, że ma dla uczniów znakomitą propozycję. Uczniowie i nauczyciele postanowili wysłuchać tego serdecznego człowieka - wyglądało na to, że naprawdę może im coś ciekawego zaoferować. Pięknie umalowany człowiek stanął przed wszystkimi i z miną mówiącą "to będzie coś" powiedział:
- Zorganizuję wam konkurs.
- Jaki konkurs? - zapytali uczniowie
- Taki ze wspaniałymi nagrodami! - powiedział człowiek głosem już bardziej uniesionym. - Niech wygrają najlepsi!
Uczniowie patrzyli na niego i na siebie zdziwieni. Nigdy w ich szkole nie zastanawiali się, kto jest lepszy, a kto gorszy. Bez stopni, punktów czy innych tego typu ocen nie było potrzeby, żeby się z kimkolwiek porównywać - każdy mógł się ścigać jedynie z sobą samym, jeśli chciał wiedzieć czy umieć więcej.
Człowiek, widząc ich miny, zaczął ich gorąco namawiać.
- Pomyślcie tylko! Czy nie byłoby cudownie móc wygrać w konkursie, pokonać innych w konkurencji i otrzymać za to nagrodę? Nie chcielibyście, żeby inni zobaczyli, że jesteście od nich lepsi?! Szybsi? Dokładniejsi? Bardziej pomysłowi? Taki wyścig świetnie przygotuje was do wyścigu, jaki czeka was za murami tej szkoły, w prawdziwym życiu! Zwycięzca otrzymałby nagrodę na forum całej szkoły i wszyscy widzieliby, że OTO jest ktoś, kto jest najlepszy, lepszy od nich. Nie chciałbyś, nie chciałabyś stanąć na podium i pokazać innym, że jesteś mistrzem?

I co? Zadziałało?

Oj tak, zadziałało! Każdy zaczął marzyć o trofeum, o byciu najlepszym. Uczniowie przyjęli propozycję człowieka w makijażu i w szkole zaczął się konkurs.

Jaki konkurs?

Nie wiem. Masz jakąś propozycję? To moja bajka, więc możemy wymyślić wszystko, co nam się podoba.

Mhm... To może niech to będzie konkurs na najczystsze buty....?

Nie ma sprawy, niech będzie konkurs na najczystsze buty.
Człowiek wywiesił na tablicy punkty, jakie będą brane pod uwagę w ocenie czystości butów i wtedy się zaczęło. W szkole nagle pojawiły się zachowania, jakich nie widziano w jej murach odkąd się pojawiła. Uczniowie zaczęli patrzeć uważnie na buty innych, porównywać czystość butów własnych z czystością butów kolegów i koleżanek. Niektórzy zaczęli chować swoje buty w szafce na klucz, żeby inni nie mogli zobaczyć, jak bardzo ich buty błyszczą. Co przerwę biegali do tych szafek, żeby sprawdzić, czy ktoś im tych butów nie ukradł. Ci, którzy nie byli pewni czystości swoich butów zaczęli wyśmiewać się z butów innych osób. Coraz częściej zdarzało się, że jedna osoba deptała po butach innej osoby, żeby jej te buty pobrudzić. Jedni podglądali drugich - każdy chciał wiedzieć, jakie ma szanse na nagrodę. Uczniowie przestali ze sobą rozmawiać - każdy strzegł swojego tajemnego sposobu na najczystsze buty świata. Dla każdego liczyło się to, żeby wygrać. Nikt nie chciał być tym, który nie umie porządnie wyczyścić swoich butów.

To chyba zrobiło się nieprzyjemnie w tej szkole?

Bardzo nieprzyjemnie. Nauczyciele ciągle słyszeli skargi. A to, że koś komuś poplamił buty farbą. A to że ktoś komuś ukradł sposób na nabłyszczanie butów. Uczniowie zapomnieli już o tym, że kiedyś się nie ścigali i było między nimi dobrze - teraz najważniejsze było to, żeby pokonać innych.

I jak to się skończyło?

W wyznaczonym terminie człowiek w makijażu przyszedł ponownie i poprosił wszystkich, żeby ustawili się w szeregu. Podchodził do każdego ucznia i sprawdzał z listą w ręku. Błyszczenie? Trzy na pięć... Czyste spody? Dwa punkty.... I tak dalej. Komentował, punktował, oceniał, a każdy kto poczuł się oceniony niesprawiedliwie, próbował bronić swoich butów i zapewniać, że są dużo czystsze niż buty poprzednika. Umalowany człowiek nie zwracał na to uwagi.
- Punkty nie kłamią! - mówił i szedł dalej.
Po zliczeniu punktów człowiek z różem na polikach ogłosił imię i nazwisko zwycięzcy.

Pewnie ten ktoś się cieszył?

Oj tak, bardzo się cieszył. Dostał nagrodę, stanął na podium, a przede wszystkim mógł teraz ze spokojem mówić innym, że mają dużo brudniejsze buty od niego! W końcu tak ogłosił umalowany człowiek.

A co z innymi? Dostali jakąś nagrodę pocieszenia?

Nagrodę pocieszenia? A skąd! Nie było przecież o tym mowy. Dla człowieka z tuszem na rzęsach najważniejsze było to, kto jest najlepszy. Pozostali się nie liczyli. Przegrali. Nie byli najlepsi w porównaniu ze zwycięzcą.
Chyba nie muszę ci mówić, że później zwycięzca nie cieszył się zbyt dużą sympatią wśród uczniów. Jedni mu zazdrościli, inni uważali, że wygrał niesłusznie - dosyć długo to trwało.
A wiesz, co jest w tej bajce najciekawsze?

No co?

To, że zaraz po ty konkursie uczniowie przestali się przejmować tym, że mają brudne buty....